Kluby gier planszowych a wydawnictwa. Część 5

LATAJĄCY PATCHWORK-SPAGHETTI

Że nie wszystko w sferze współpracy klubów z wydawnictwami funkcjonuje dobrze – już sobie zasygnalizowaliśmy. Wiele tu winy po stronie niektórych prowadzących, ale też sporo – mówiąc bez ogródek – po prostu po stronie wydawców. Często brak tu przede wszystkim wypracowanych przez wydawnictwa ram współpracy, zasad udzielania wsparcia, niekiedy łączy się to z brakiem konsekwencji w kontaktach z klubami czy przy dzieleniu się grami. W efekcie odbiór niektórych wydawnictw w oczach prowadzących kluby jest taki, że albo wysyłają, albo nie lub mówiąc inaczej: Albo masz szczęście, albo nic nie wskórasz. Bajera na pewno się przyda.

Różne strategie przybierają prowadzący szukający wsparcia z tej strony – czasem dobrze znać kogoś w wydawnictwie, pozwolić się polecić komuś, kto już tam pomoc uzyskał, dać się zauważyć na FP wydawnictwa, gdzieś widziałem już nawet określenie “psychofan” w odniesieniu do takich relacji – choć na szczęście chyba jeszcze w ujęciu żartobliwym.

No cóż, widać można budować siłę klubowej biblioteczki na różne sposoby – ale to wszystko daje taki obraz zupełnie patchworkowy, kapryśny niczym jakiś śmieszny bóg. Czy to jest nam wszystkim potrzebne? Czy buduje pozytywne relacje i pozytywny obraz wydawnictwa? Pozostawiam te pytania na poziomie retoryczności.

Cieszy mnie, że mimo wszystko widać postęp w tej kwestii. Już w minionym roku pojawiły się zaczątki dyskusji o tym problemie na naszej grupie. Przedstawiciele wydawnictwa Rebel wręcz wprost poprosili o sugestie i pomysły odnośnie zasad swojej współpracy z klubami. Wiem, że szkic takich nowych, bardziej na miarę czasu i możliwości, reguł został w Rebelu wypracowany, odpowiedni ludzie ubierają to teraz w słowa. Ma być sporo konkretniej, racjonalniej i ekonomiczniej. Okazało się na przykład, że lepiej jest przekazywać więcej gier na stałe w miejsca, które regularnie mają spotkania i wydarzenia planszówkowe, zamiast wypożyczać. Wypożyczanie games roomów oczywiście pozostaje w ofercie wsparcia – ale w nieco ograniczonym zakresie, bo to angażuje przecież i czas i pracowników i pieniądze. Pewnie, że Rebelowi łatwiej, bo wiadomo, że duży może więcej, ale z drugiej strony – od większego, więcej się też wymaga i oczekuje. Myślę, że Rebel to rozumie. Pozwolono mi zdradzić tutaj realny wymiar wsparcia udzielonego przez to wydawnictwo w 20018 r. I to konkretną liczbą. Do klubów, świetlic, bibliotek i innych miejsc z planszówkami trafiło w zeszłym roku ponad 1000 darmowych gier (bez tych na turnieje).

Czy inni wydawcy mają się czego wstydzić wobec tej pięknie okrągłej liczby, zapewne nie. Wiem, że Fabryka Trefl-Kraków (Trefl Joker Line) wspiera jak może i raczej się nie zdarzyło im odmawiać. Jak wspiera Nasza Księgarnia, widać na co dzień po internetach, bo w roku 2018 to wydawnictwo było ewidentnie na fali. Granna ma swój program wsparcia na otwarcie dla klubów – głównie w szkołach (i na razie oficjalnie tylko tyle). G3 pamiętam jeszcze z dawnych lat jako firmę przychylną klubom – po sukcesie Szarlatanów z Pasikurowic spodziewam się tam nowego otwarcia w programie wydawniczym, a za tym pójdzie pewnie ożywienie współpracy z klubami. Wspierają oczywiście i mniejsi – czasem posuwając się wręcz do granicy własnych możliwości. Sam miałem przypadek, że specjalnie dla mojego klubu przedstawiciel wydawnictwa szukał tego jednego egzemplarza, który gdzieś jeszcze był się ostał.

Pewnie, są też wydawnictwa, które w powszechnej świadomości prowadzących kluby funkcjonują jako co najmniej wymigujące się od konkretnych deklaracji (Sławne: “Chętnie wesprzemy, ale proszę przypomnieć się w marcu, bo obecnie skończyła się pula darmowych gier”) czy wprost niedostępne, hermetyczne, niereagujące. Kluczowe dla nas nie jest tu wcale pytanie – dlaczego? Na to pytanie wydawnictwo musiałoby sobie samo umieć odpowiedzieć – może marketing tego rodzaju wydaje się zbyt czaso- lub kosztochłonny, może po prostu nie ma ludzi, których można by oddelegować do roli osoby kontaktowej. Tych “dlaczego” może być wiele, na pewno nie my jesteśmy w pozycji na nie odpowiadać. Dla nas kluczowe pytanie powinno brzmieć: Co trzeba zrobić, żeby i tym wydawcom chciało się, a przed wszystkim opłacało współpracować z klubami? Jak zmieniać świadomość wydawców odnośnie roli i możliwości, jakie niosą ze sobą nasze działania? Wrócimy jeszcze do tego wątku, na razie pozostańmy przy głównej myśli tej części tekstu.

Jakby przymierzyć taką udzielaną pomoc proporcjonalnie do wielkości wydawnictwa, to w większości przypadków okaże się na pewno, że tę “społeczną odpowiedzialnością w biznesie” – jako to pięknie definiuje w swoich przeuprzejmych mailach tłumaczących niemożność udzielenia wsparcia Trefl (ten z Sopotu-Gdyni, czerwone logo) – rozumie też większość pozostałych wydawnictw. Więc z gotowością do pomocy ze strony wydawców nie jest źle. Inna rzecz, czy my to powszechnie widzimy i potrafimy potwierdzić w naszych opiniach. Myślę, że wciąż niestety nie albo nie zawsze, bo może i chęci i życzliwość jest, ale nie ma reguł, które byłyby dla wszystkich jasne, czytelne i co najmniej dążące w kierunku sprawiedliwych.

Ja sam lubię poruszać się w przestrzeni uporządkowanej i czytelnej. Zapewne większość z nas funkcjonuje podobnie – to ułatwia życie i czyni je przyjemniejszym i bezpieczniejszym. Dlaczego więc nie uporządkować tej dziedziny, w której poruszamy się w sporej części naszego wolnego czasu – prowadząc kluby, kontaktując się z wydawnictwami, itd. Może już czas na wyraźne oczekiwanie skierowane wobec wydawnictw: Przemyślcie, w jaki sposób i na jakich zasadach chcecie z nami współpracować? Wskażcie wyraźnie, czego oczekujecie i co możecie zaoferować w zamian! Określcie kryteria, w które moglibyśmy mierzyć i dzięki temu lepiej planować także życie klubowe. Stwórzcie reguły gry z nami – bo one sprawią, że w naszych oczach będziecie bardziej sprawiedliwi, czytelni, a poza tym – w ten sposób będziemy razem wytyczali szlaki i mody dla grania w klubach.

Bo na razie – przy większości wydawnictw – odbijamy się jak od ściany – informacji, gdzie pisać i z jakimi informacjami, na witrynie firmy często albo brak, albo adresy kontaktowe są tak sformułowane, że nie wiadomo, który wybrać. A fanpage nie zawsze odpowiadają – wiem, bo choćby przy akcji “Pakiety noworoczne” sam sprawdziłem, ile wydawnictw zignorowało próbę kontaktu.

Osoby zakładające klub mają w tej kwestii najtrudniej, bo najczęściej zupełnie nie wiedzą od czego zacząć, co dla wydawnictwa się liczy, jakie treści w mailu z prośbą o współpracę dają jakąkolwiek gwarancję zainteresowania czy odzewu. Ale i bardziej doświadczeni w sprawach prowadzenia klubu potrafią się mocno zniechęcić i dać się ponieść zwarzonej żarliwości.

Jak sobie wyobrażam koncepcję zasad współpracy sformułowaną przez wydawnictwo? Tak najbardziej ogólnie, warto, żeby takie reguły zawierały:

  1. Wskazówki, pod jakim adresem można się skontaktować w sprawie nawiązania współpracy i uzyskania wsparcia i jaka osoba w wydawnictwie za te sprawy odpowiada – wraz z informacją, w jakim okresie czasu należy się spodziewać odpowiedzi i jak postępować, gdyby taka odpowiedź nie nadeszła.
  2. Wskazówki, co powinien zawierać pierwszy mail od przedstawiciela klubu – jakie informacje o klubie, jego działalności są dla danego wydawcy istotne.
  3.  Wskazania, jakiego rodzaju wsparcia wydawca jest w stanie udzielić (zawsze/warunkowo) i jakie kryteria powinien spełniać klub, który o tego rodzaju wsparcie chce poprosić.
  4. Konkretne zobowiązania, jakie przyjmuje na siebie prowadzący wraz z klubem (i ew. firmującą go instytucją) w momencie, gdy dany rodzaj wsparcia zostanie mu przyznany – najlepiej do razu ze wskazówkami w jaki sposób klub ma wypełnienie tych zobowiązań udokumentować.
  5. Możliwe formy dalszego kontynuowania współpracy i obowiązujące w tych przypadkach kryteria/wymagania. (Na przykład Granna ma program dla początkujących klubów, ale formuła dalszej współpracy pozostaje już mocno niedookreślona.)

Ponadto – może się to wydawać dziwne, ale jest wynikiem mojej solidnej refleksji – myślę, że dobrym pomysłem byłoby większe dbanie wydawcy o własne interesy i racjonalność udzielanej pomocy. Zależność jest prosta: Im więcej będzie powstawało klubów, tym więcej też pewnie będzie cwaniactwa. (Przepraszam, za dosadność, ale kto się bardziej orientuje, ten przykład podać będzie umiał). Sformułowanie zasad współpracy nie tylko czyni wydawcę podmiotem wizerunkowo bardziej czytelnym, ale też chroni go przed wykorzystywaniem. Sposoby chronienia własnego – mówiąc wprost – budżetu są tu bardzo mnogie. Ogranicza je tylko kreatywność zespołu danej firmy, dostępne środki organizacyjne i prawne, a na końcu możliwości kontrolowania realizacji przyjętych założeń. Ja podrzucę tu tylko trzy z wielu możliwych pomysłów:

  1. Zawieranie z nowo powstającymi klubami umowy odnośnie m.in czasu istnienia klubu względnie minimalnego zakresu działań klubu z wykorzystaniem gier wydawcy. W przypadku niewypełnienia zobowiązań w umówionym okresie – konieczność odesłania gier, przekazanie na rzecz innego klubu, może pokrycie ich kosztu. To rozwiązanie pozwalałoby szczególnie dyscyplinująco na kluby w szkołach i instytucjach publicznych.
  2. Zobowiązanie klubu do działalności promocyjnej na własną rzecz z wykorzystaniem otrzymanych w darze gier wydawcy. (W tym modelu korzyści leżą po obu stronach)
  3. Zobowiązanie klubu do realizacji umówionej liczby eventów otwartych dla społeczności lokalnej (festiwali gier, granocek, spotkań integracyjnych dla klas okolicznych szkół) lub też umówionej liczby turniejów z wykorzystaniem gier wydawcy.
    Wymaganie, żeby klub posiadał dostępne publicznie: regulamin i listę gier w biblioteczce.

Czy opracowanie i wdrożenie przez wydawcę reguł współpracy z klubami jest czymś trudnym? Oczywiście tak. Choćby dlatego, że trzeba by ważyć każde słowo i każdą deklarację. Ale jeśli się ten wysiłek ma opłacić – w sensie wizerunkowym, ale i finansowym przy dłuższej perspektywie, to już samo wystarcza, żeby taki wysiłek podjąć.

Warto oswoić ten latający patchwork-spaghetti – na takiej narzutce lepiej usiąść sobie wygodnie razem niż gonić ją z wypiekami na twarzach po zakamarkach naszych klubowo-wydawniczych relacji.

cdn.

grafika ilustrująca wpis: itaniumsolutions.org

Dodaj komentarz